Reklama dyskredytująca wizerunek farmaceutów w oczach pacjentów
W sieci coraz częściej trafić możemy na kłamliwe reklamy „magicznych” suplementów diety, które mają wyleczyć nas ze wszystkich schorzeń świata za niewielkie pieniądze i bez udziału lekarza i farmaceuty. Dla osoby obeznanej z tematem będzie to kolejna głupia kampania czy strona internetowa. Niestety, zdesperowani pacjenci mogą stać się ofiarą bezczelnego naciągania wierząc, że reklamowany specyfik przyniesie rozwiązanie ich problemów.
O problemie od dawna mówi (i działa występując do wielu organizacji państwowych) stowarzyszenie Leki Tylko z Apteki w ramach akcji „STOP Kłamstwom w internetowym handlu lekami (kliknij)”.
Ostatnio dyskusję wywołała reklama, która pojawia się w różnych kolorowych pismach. Nie znajdziemy w niej nazwy oferowanego specyfiku czy wskazania producenta. Wszelkie szczegóły na temat preparatu można poznać dzwoniąc pod dedykowany numer telefonu. Treść sloganu uderza w aptekarzy, przedstawiając ich jako kłamców nastawionych wyłącznie na generowanie zysków: „Polskie apteki nie znają litości. Jak pazerni aptekarze ukrywali najlepiej sprzedający się produkt na prostatę!”.
Wywiad z tzw. ekspertem ma zainteresować czytelnika rzekomo nadzwyczajnymi właściwościami danego preparatu. Jednak to tylko pozory. Prawdziwym celem tej publikacji wcale nie jest rzeczowa dyskusja na temat działania produktu, lecz wywołanie szumu medialnego, prowokującego dyskusję o nim, zgodnie z zasadą: „nieważne co o nas mówią – ważne, że mówią”. Być może dlatego użyto konwencji wywiadu, noszącego znamiona artykułu sponsorowanego, będącego jedną z form reklamy – odpowiada Tomasz Leleno, rzecznik Izb.
Jakość tej publikacji jest prawdopodobnie wprost proporcjonalna do jakości samego preparatu, dlatego udzielenie merytorycznego komentarza w tej sytuacji jest niezwykle trudne. Nie zamierzamy podejmować szerokiej dyskusji na ten temat, choć na tym z pewnością zależałoby producentowi. W naszej ocenie każda próba propagowania, czy też gloryfikowania tego typu materiałów jest de facto przysługą dla samego reklamodawcy. Farmaceuci nie dadzą się nabrać na tę sztuczkę, tak samo jak nie powinni się na nią nabrać czytelnicy.
O ile farmaceuci nabrać się nie dadzą, o tyle pacjent, którzy jest mniej czujny, niestety może. Chrońmy ich przed tym, uczulajmy, doradzajmy.
Źródło: Rynek Aptek (kliknij)