Stanowisko ZAPPA w sprawie tragedii w Jarocinie
Sytuacja, która miała miejsce w Jarocinie poruszyła środowisko aptekarskie, także członków ZAPPA.
Tragedia, która wydarzyła się za sprawą sieci Dr. Max w Jarocinie jest konsekwencją biznesowego modelu prowadzenia aptek sieciowych i odpowiedzialność za nią powinien ponosić właściciel sieci. Cięcie kosztów/maksymalizacja przychodów realizowane przez przypadkowych, nieprofesjonalnych ludzi, przy braku realnego nadzoru państwa prowadzi do bylejakości, traktowania zadań po macoszemu i w efekcie, do katastrofy. Trudno winą za brak personelu obarczyć kierownika apteki, który personelu nie zatrudnia. Trudno obwinić go również za fakt, że był na urlopie, bo rolą pracodawcy jest zapewnić mu zastępstwo lub zamknąć placówkę na czas jego nieobecności. To jest kluczowe dla bezpieczeństwa publicznego. Ale przedsiębiorca tego nie zrobił, bo działa wyłącznie dla zysku. Zaryzykował, zbagatelizował zagrożenia i przepisy prawa, prawdopodobnie doprowadzając do śmierci pacjenta. Pośrednio winnym jest także samo państwo, bo dopuszcza do rynku podmioty nieprofesjonalne, przypadkowe, wiedząc, że nie będą w stanie ochronić przed nimi pacjentów. Na świecie powszechnie wiadomo, że ceną za przyzwolenie na działanie sieci aptecznych jest ogromne ryzyko, które państwa starają się niwelować powołując silne inspekcje, czy policje farmaceutyczne. Inne państwa wykluczają zagrożenie powierzając apteki wyłącznie profesjonalistom, wówczas inspekcje mogą być dużo słabsze. Polska jest hybrydą, zezwala na sieci, zachowując zredukowaną inspekcję – Marcin Wiśniewski – założyciel Związku Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek.
Pingback: Tragedia w Jarocinie skutkiem modelu biznesowego sieci aptek? - e-farmacja
Pingback: Stanowisko ZAPPA (Związek Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek) w sprawie tragedii w Jarocinie – Okręgowa Izba Aptekarska w Warszawie
Marek
Niestety Pharmanet ma poniekąd rację. Kierownik apteki odpowiada za jej funkcjonowanie. Idąc na urlop lub mając wolne nie interesował się brakiem personelu. Powinien zgłosić do Inspekcji funkcjonowanie apteki bez farmaceuty. Nie oszukujmy się. Pani magister wychodziła do domu o 15:00 czy 16:00 i zostawiała aptekę otwartą wiedząc, że nie ma farmaceuty. Nosił wilk razy kilka… To typowe (niestety) postępowanie występujące w wielu aptekach. I to bez wyjątku. Problem dotyczy zarówno dużych sieci (np. w/w), sieci tzw. rodzinnych gdzie kilku właścicieli-aptekarzy (stanowią rodzinę – rodzice, dzieci współmałżonkowie itd.) występuje jako personel jednocześnie w każdej aptece, a także aptek pojedynczych prowadzonych przez jednego farmaceutę (bo trzeba wyskoczyć do banku, do NFZ, zrobić sobie wolny weekend). I zazwyczaj po 16:00-17:00 oraz w soboty (czy niedziele) brak jest farmaceuty w aptece bo przecież nadzór farmaceutyczny też ma wolne – typowe zwłaszcza dla małych miejscowości. Ale zgadzam się z mgr Wiśniewskim – wina leży bezwzględnie po stronie Państwa Polskiego, które nie zainwestowało w Inspekcję Farmaceutyczną i pozwoliła tym samym na takie postępowanie. Inspektorzy powinni nawet w czasie wolnym, przy tak zwanej okazji sprawdzać obecność farmaceuty w aptece. Policjant po służbie również zapobiega przestępstwom mimo, że „jest po pracy”. A inspektor na wycieczce, urlopie i w czasie wolnym robiąc zakupy powinien zajrzeć do apteki, którą mija i pokazując odpowiedni dokument (ważny w każdym województwie), zapytać o aptekarza. Niestety mój pogląd spotka się z sprzeciwem środowiska. Zaczną się krzyki o państwie policyjnym – bo jak Kali kraść to dobrze a jak Kalemu…