„Magazyn śledczy Anity Gargas”: parasol ochronny władzy pozwalał na wywóz leków
„Dzień i noc transporty wyjeżdżały i przyjeżdżały. Dostawczaki to 4-5 dziennie”. Tak wyglądał nielegalny wywóz leków, w który zaangażowana była grupa przestępcza rozbita przez białostockie służby. Ktoś coś widział, ktoś coś słyszał, jednak proceder trwał w najlepsze. Reporterzy „Magazynu śledczego Anity Gargas” ujawniają, jak deficytowe leki znikały z półek polskich aptek.
Gdy zmieniające się w 2015 roku prawo zabroniło sprzedaży leków z aptek do hurtowni, kreatywni „przedsiębiorcy” znaleźli lukę, która zapewniła im kontynuację lukratywnego biznesu. Do łańcucha dodali NZOZ-y – placówki medyczne, które często w ogóle nie przyjmowały pacjentów, a które wystawiały zapotrzebowanie na leki (ich wartość możemy liczyć w milionach). „Trzeba być idiotą, aby sprzedawać deficyty na Polski rynek” – tak twierdzą osoby, które zaangażowane są w nielegalny wywóz leków. Te same preparaty przynoszą im w ten sposób dużo wyższy zysk.
Choć na tym procederze traci wizerunek farmaceutów to służby nie mają wątpliwości, że nielegalnym wywozem zajmują się głównie osoby związane ze światkiem przestępczym.
„Z naszego rozpoznania, jak i z rozpoznania innych służb wynika, że tym procederem nie zajmowali się farmaceuci, jak nieraz jest to przedstawiane, a zorganizowane grupy przestępcze, wyspecjalizowane w tym procederze, często zajmujące się wcześniej działaniami ze sfery kryminalnej”
– nadinsp. Piotr Walczak, wiceminister finansów, wiceszef Krajowej Administracji Skarbowej