Rynek aptekarski upada
Apteki ubożeją, spada ich sprawność, jakość usług, brakuje też fachowego personelu – farmaceutów, którzy zgodnie z prawem muszą być w aptece w godzinach jej czynności. W ujęciu statystycznym ok. 20 proc. aptek jest w ogóle pozbawione magistra farmacji. W latach 2011–2015, w efekcie zubożenia upadło ponad 4 tys. rodzinnych aptek. Ta mniej etyczna część szukała zysków gdzie indziej, poza marżą. Uzasadnienie ustawy refundacyjnej z 2012 r. wprost mówiło o wielomilionowych wyłudzeniach sieci aptecznych z NFZ.
Rynek aptek, jeden z kluczowych – niedocenianych – elementów systemu ochrony zdrowia od lat upada. Dziś już całkiem rządzi się własnymi prawami, a skala nieprawidłowości jest porażająca. Najlepiej świadczy o tym między innymi fakt, iż większość największych sieci polskich aptek od lat nie płaci w Polsce podatków, a małe polskie apteki wbrew intencjom ustawodawcy znikają w zatrważającym tempie. Jakby tego było mało, nowe propozycje resortu zdrowia, w którym nie pracuje praktycznie nikt znający rynek aptek, sprzyjają coraz większemu bałaganowi i forowaniu jednych na rzecz drugich – Marcin Wiśniewski, prezes ZAPPA.
Hospitalizacja kosztuje, ale to nie sieci apteczne ją finansują. Jak wynika z danych MF, nie partycypują w budżecie – nie płacą podatków. Doszliśmy w tej materii do sytuacji wręcz absurdalnej – aptekarz posiadający jedną wiejską aptekę płaci miesięcznie większy podatek niż kilka tysięcy aptek sieciowych w Polsce przez kilka lat. Czyli to on zasila budżet na refundację leków, program 75+ i edukację farmaceutów.